tającego ogółu przesuwają się kapitalne prace Jana Łosia, Korbuta, Bernackiego, Chrzanowskiego, Łempickiego, Witwickiego i tylu innych pracowników. Oto jest nasza kultura! To jest Europa. Czasby był odkryć to dobro i dotrzeć do jego głębi. Pracy jest ogrom, to też nie należałoby trwonić go na figliki i kawały. Czy da się to jednak wykonać zgodnie i po dobremu? Czy możliwa jest taka stabilizacya impulsu i temperamentu, nałogów i przyzwyczajeń, ograniczenie wydatków i zaniechanie rozrzutności? Bo gdyby nie mogło się wcale zacząć i gdyby nie miało się ciągnąć podobremu, w kierunku wielkiej reformy naszego ducha, to, — trudna rada! — niejednemu wypadnie porzucić stare siodło i wyślizgane strzemiona na poczciwym, wysłużonym Rosynancie, — niejednemu wypadnie przenieść się na innego bieguna, dosiąść innego rumaka, który oddawna rży, tupie kopytami i, osiodłany, okulbaczony, gotowy, rwie się do skoku.
Warszawa, 1 Stycznia 1925.
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.