strony, albo, jak noga Chinki, wtłoczona w sztuczne więzy, cudacznie pęczniało. W ogromnych odkosach i rozłogach nad Wisłą, gdzie było powietrze dla podrastających pokoleń i miejsce pod najzdrowsze, nowoczesne dzielnice, powstały pustki, albo zaczęły wyrzucać kłęby dymu fabryczne kominy. Zdala od ogrodów i powietrza skupiła się ogromna, przeludniona dzielnica żydowska. Wytoczyły się w pola ulice, na wzór wsi, jak mokotowskie przedmieście, albo spiętrzyły się jedne obok drugich bezładnie stawiane czupiradła w forsownie zabudowanych osiedlach. Dawne, piękne, stylowe Stare Miasto, otoczenie katedry, zamieniło się na brudny i cuchnący zaułek, siedlisko nędzy i rozpusty. Miasto stołeczne niewolniczego kraju zwolna zatracało swe oblicze na terenie najbardziej racyonalnym, jaki tylko można wymarzyć, i zgubiło swój zarys nowych dzielnic, który mu nadał ostatni prawowity i obieralny monarcha.
W takiem położeniu rzeczy zastała je wieść od tylu pokoleń upragniona: wolność.
Warszawa nie może dotąd zmienić swego dawnego kształtu. Napływ ludności do nowej stolicy wytworzył niebywały brak pomieszczeń, gdy nowych budowli nie widać. I tak oto oswobodzona stolica wolnego kraju w zewnętrznej swojej postaci wygląda wciąż jeszcze, jak prowincyonalny gród carskiej satrapii. Lecz niewidzialna, intensywna i gorączkowa praca wre na spodzie. Przygotowują się architekci, inżynierowie i artyści, ażeby wielkie zaniedbane, bezładne miasto opasać nieprzerwaną linią ogrodów, wychodzącą ze zburzonej i zadrzewionej cytadeli, wzdłuż Wisły, do Ła-
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.