szczepów, oraz układem stosunków wewnętrznych Rosyi, którą Aleksander Trzeci swoją częścią świata nazywał.
Niedawny jest ten czas, kiedy Wilhelm Drugi na swym zamku Malborskim, upojony bezgraniczną pychą i świadomością fizycznej potęgi, groził ostatnim słomianym strzechom zdeptanej sarmackiej ziemi i zuchwałem w zaciekłości słowem ostrzył teutoński miecz bezlitosnej na nie zagłady. Dwakroć sto tysięcy trupów poznańskich i śląskich naszych braci zasłało pola Francyi, Belgii, Rosyi, Włoch, Serbii, Bułgaryi, Rumunii, Turcyi i Palestyny, bijąc pod krzyżackim przymusem w święte, niezłomne i wiekuistej godne czci wrota swobody — Verdun, — godząc w bezcenne piękno katedry Reims i w przecudne mury świętego Marka. Kiedy w obliczu oczywistości tej najcięższej z ofiar polskich na ołtarzu niemieckiego barbarzyństwa, w radzie miejskiej Poznania Dr. Karwowski postawił wniosek, ażeby dzieciom polskim dozwolono mówić pomiędzy sobą językiem ich rodziców w godzinach pozawykładowych szkoły, — nietylko odtrącono ten wniosek, ale dodano z naciskiem, iż «nigdy tego nie będzie na tej ziemi».
Niewiele upłynęło czasu, a oto nikczemny pyszałek i gaduła, Wilhelm Drugi, żołnierz bez honoru, monarcha bez sumienia, który swój lud zdziesiątkował, storturował i zepchnął w przepaść hańby, uszedł z pośrodka własnych wojsk, z ziemi swej i z granic swego państwa, a w jego zamkach, siedlisku zrabowanej słowianom potęgi, zbuntowany żołnierz rozkazuje. Cesarski jego orzeł zrzucony jest z wieży wysokiej, a nad tronem jego czerwony sztandar powiewa. Państwo, zle-
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.