giem folwarcznym stanowiły owe ośmnaście rubli rocznej pensyi. Ale rodzina fornalska musiała za to dostarczać właścicielowi tak zwanej «posyłki», czyli jednostkowej siły roboczej, potrzebnej dziedzicowi obszaru dworskiego do wykonywania robót polnych i folwarcznych w nagłym czasie pielenia, kopania, żniwa, młocki i t. d. Ta siła, opłacana wprawdzie osobno przez właściciela dominium, w razie braku jej w rodzinie fornala, musiała być przecież dostarczona, czyli po tańszej cenie podnajęta, z zewnątrz dodana. Jakże wobec takich warunków zarobkowych można mówić o hygienie, oświacie, uobywateleniu, uświadomieniu narodowem i społecznem pracowników folwarcznych? Byli to ludzie ze wszystkiego wyzuci. A jednak piszący te słowa ma w oczach niezapomnianą postać jednego z tych ludzi, jak w czasie odczytu wiejskiego w ziemi lubelskiej, wysłuchawszy dowodzeń prelegenta o konieczności budowania szkoły publicznej, wydobywa z zanadrza czystą szmatę, rozwija ją długo i wyjmuje zawiązanego w licznych supłach, jedynego, srebrnego rubla, połowę miesięcznej swej pensyi, i chce go złożyć na ołtarzu publicznej potrzeby. Na ogół jednak parobcy — była to w istocie rzeczy tylko siła fizyczna, którą kupowano, wynajmowano do roboty, póki istniała, jako w koniu i wole. Gdy się wyczerpywała, odrzucano ją bez litości pod kościół. Stwierdzoną jest rzeczą, iż olbrzymia większość fornali, jeśli odrzucić przypadkowy zbieg okoliczności, jak nieoczekiwane dziedziczenie, szczęśliwą żeniaczkę, lub emigracyę, — zostawała dziadami pod kościołem, lub cmentarzem okolicy, w której przepracowała życie. Dziadostwo — jest
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.