dziesiątków i dziesiątków lat, wyniesie się z kraju ze swymi kapitałami, obsadzi szczelnie jakieś na obczyźnie jasne brzegi, zamiast stać się armią agronomów i kierowników parobczańskiej pracy w dobrach narodowych na wspólnej roli, zamiast, nie przestając być inteligencyą kierowniczą w rzeczach uprawy gruntów, «wejść w lud i stać się ludem».
Nie potrzeba tego uprzytamniać, jak wojna w praktyce przekształciła stosunek wartości pracy umysłowej do pracy fizycznej — na korzyść ostatniej. Lekarz, inżynier, nauczyciel, prawnik, technik, sądownik, biurowiec, bankowiec, handlowiec, dziennikarz, artysta, literat, czy inny jakikolwiek «koncypient», musi za każdą fizyczną pracę, — przeniesienie węgla z wozu do piwnicy, zrąbanie fury drzewa na opał, za przeprowadzkę gratów, za masło i mleko, — płacić sumy, przekraczające niepomiernie jego «budżet», czyli owe korony, albo marki, jakie za swą pracę pobiera, jakby był dorobkiewiczem kosztem cudzej pracy, paskarzem, albo milionerem, dziedziczącym spadek po przodkach paskarzach. Wyrobnik, czarny od brudu, usmolony i zgarbiony od dźwigania ciężarów, może włożyć w niedzielę całe buty i całe ubranie, czapkę i «narzutkę», kupioną w czasie trwania wojny. Inteligent zawzięcie wszystko nicuje. Przenicowałby melonik i buty, gdyby tylko dały się wywrócić na drugą stronę, aczkolwiek majsterek nicujący zdarłby z niego, wzamian za to ostatnie nicowanie, ostatnią już koszulę. Inteligent, miłośnik rzeczy publicznej, inspirator obrony wszelkich warstw i klas uciśnionych, altruista, człowiek od tworzenia «programów» skrajnie konserwatywnych i maksymalnie
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.