Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Ty, który przezornemi oczyma mierzyłeś zawsze stosunki ludzkie i rzeczywiste, codzienne, poziome, ludzkie życie, który po dalekich zakątkach ziemi szukałeś sposobu wtłoczenia w to życie półzwierząt ideału z wysoka, zostaniesz głównym ministrem, będziesz kierował w rzeczywistości losami narodu, układał drogi i prostował ścieżki jego przyszłości, wolność i niewolę ludzi ważyć będziesz na wadze swego jedynie sumienia, posiądziesz prawo dekretu o uwięzieniu i uwolnieniu obywatela, będziesz murował podwaliny szczęścia i sławy wielkiego mocarstwa.
Gdyby taki sen przyśnił się był dwu wywołańcom, ściganym przez wszystkich żandarmów, policyantów i szpiegów caratu, skoro się zbudzili ze swego snu na walizie rewolucyjnego «Robotnika», jakże by się byli wesoło i długo śmiali z takiego fantastycznego marzenia. Zaiste — ryczeliby ze śmiechu. Oni dwaj, tam w lesie pod Wilnem — głowa państwa i pierwszy minister.
Wyszedłszy ze wspólnego paltota, dwaj ci mężowie, ruszyli w różne strony świata i rozmaitemi zdążali drogami w kierunku wręcz nieraz przeciwnym. Działali potężnymi środkami, na których określenie trzeba zapożyczyć słowa z nagrobka Maurycego Mochnackiego w Auxerre: ...«actionibus publicis vehementissimis...» Do wspólnego jednak zdążali celu, bo oto niedawno można było czytać, iż Naczelnik Państwa, powróciwszy do Warszawy z Wilna, po odbiciu tego miasta z rąk wojsk bolszewickich, powitany był na dworcu warszawskim przez Ministra Spraw Wewnętrznych. Obaj ci dostojnicy wsiedli do automobilu pań-