agronomów, rutynowanych rolników, nawet właścicieli, do pozostania na zajmowanych dotąd stanowiskach i gospodarowania metodą wielkofolwarczną, z przeznaczeniem, oczywiście, czystego plonu na rzecz społeczeństwa. Musiało przyjść do tego. Zarówno bowiem w matematyce, medycynie, chemii, fizyce, astronomii, zoologii, botanice nic prawie nie znaczy powszechne głosowanie, jak w sprawie ustanowienia waluty, agronomii, zużytkowania nawozów sztucznych i maszyn, w kierownictwie wielką fabryką, w kombinowaniu konjunktur handlu międzynarodowego i dowodzenia armią. Inteligencya zawodowa jest nietylko nieodzowną, lecz bezcenną siłą społeczną. Tymczasem ta właśnie siła przez wojnę i rewolucyę została strącona ze swego miejsca. Armią dowodził pierwszy z brzegu praporszczyk, kapitanem statku zostawał pierwszy z brzegu marynarz, a pierwszy z brzegu «towarzysz», nie mający pojęcia o technice pracy, obejmował komendę nad wyspecyalizowanymi robotnikami w warsztatach fabryk i manewrował ich sądem według swojego widzenia rzeczy.
Gdy stan włościański i robotniczy, gdy nawet parobcy na folwarkach wzięci zostali pod opiekę prawa wskutek zorganizowania się w stronnictwa, partye i wytworzenia ze siebie potęg społecznych, czyli funkcyi życia zbiorowego, inteligencya, zepchnięta do roli proletaryatu, mizernie wynagradzanego w stosunku do drożyzny, poziomu potrzeb i normy życia, pozostała niezorganizowaną, rozbitą na grupki powciskaną w rozmaite stronnictwa, wysługującą się rozmaitym programom grup społecznych, tworzącą te programy i, kiedyniekiedy, robiącą tu i owdzie jednostkową karyerę.
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.