Jako zbiorowość, została sobą, ową guwernantką, osobą jedynie inteligentną, znającą się na logarytmach i poezyi, a plączącą się bezradnie między «dworem», «chatą» i «służbą».
Cóż ma czynić ze sobą ta nieszczęsna społeczna guwernantka, ażeby w tych okrutnych czasach mieć się przedewszystkiem w co odziać, co jeść i nie skapieć z nędzy, a przecie znaleźć i dla siebie także miejsce pod słońcem? Prosta rada: porozumieć się ze wszystkiemi innemi guwernantkami w kraju i wytworzyć jakiś zespół, któryby o losie swoim, jako zbiorowego ciała pod każdym względem pomyślał. Lecz czy możliwe jest zrzeszenie się inteligencyi? Jest to niewątpliwie sprawa trudna i natrafiająca na przeszkody przedewszystkiem ze strony potężnych partyi, które nie zechcą pozbyć się «swych» inteligentów, swych wołów robotniczych, wypracowujących im programy i umożliwiających wykonanie owych programów, — a powtóre — ze strony samychże inteligentów, powszczepianych dziś w najrozmaitsze zrzeszenia i mających tam już swe idejowe i materyalne posady. Jakże to zorganizować w jeden zespół narodowego demokratę i socyalistę, piastowca i komunistę, klerykała i wolnomyśliciela, karyerowicza i czystego, bezinteresownego pracownika? Można tu jednak zaznaczyć z góry, iż bez porównania większe przeszkody na swej drodze spotykali ci z inteligentów, którzy organizowali zabiedzonych robotników, powciąganych do najrozmaitszych organizacyi, najczęściej sprzecznych z ich życiowym interesem, terroryzowanych przez rządy i zarządy fabryk, przez kler i reakcyę, a nadewszystko —
Strona:PL Stefan Żeromski - Bicze z piasku.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.