piersi dziryt rzucony, ale umyka przed nim miecz. Na groblach trupów, zwalonych w tem miejscu armatą Szemberga, staje rycerz samotny, kurhan tam zakłada swój...
Raz wraz dookoła każdej szczypty rycerskiej zatacza się półksiężyc burnusów, usiłując róg swój z rogiem złączyć, a walczących zawrzeć w śmierci kolisku.
Polacy wyrąbują dziury w ciżbie, zrastającej się półksiężyca rogami, otwierają drogę odwodu i cofają się zwolna ku szańcom, żeby nie utonąć w nawale.
Z armatniego dymu wynurzają się tam i sam sienieńczycy, Janusza Tyszkiewicza towarzystwo, Strusiów pokruszony odłam... Zginęli zarąbani od poturczeńców ludzie mężni: Wrzeszcz, Kowalkowski, Goślicki...
W chorągwi kanclerza, co całą wagę nieprzyjaciela na się wzięła i najwścieklejszy jego cios w swe piersi skierowała, strzemię w strzemię walczą dwaj przyjaciele, bracia stryjeczni, Żółkiewscy — Łukasz i Jan.
Strzały po nich skaczą chyże, od krat lica kryjących pryskają, od yorkskiej odskakują kolczugi. Kule wokoło głów nucą. Łukasz Żółkiewski osłania brata rannego. Mieczem ociekłym koło niedostępne przed nim pisze, młotem toruje drogę.
Rzecze wśród trudu Jan:
— Jeżeli tu skonam, — bracie, — zanieś ojcu ostatnie moje odetchnienie. Tarczą go osłoń i mieczem szlachetnym. Radą go w chwili złej podeprzyj, gdy stara jego głowa upadnie w trudzie.
Rzecze Łukasz:
— Jeżeli ja zginę, — bracie, — wody naczerpnij
Strona:PL Stefan Żeromski - Duma o hetmanie.djvu/030
Ta strona została uwierzytelniona.