Możemy, jeśli zechcemy, na takim akcie pieczęć naszej zgody położyć.
Na piersiach każdego z nas, ludzi wolnych, leży prawo nowego porządku, pod którego złotym ryngrafem bije bezpiecznie serce złotej wolności.
A ja oto przyszedłem wzdychać ku twojej, Bolesława Chrobrego, nad nami samowoli i żelaznej przemocy...
Wzdychać przychodzisz wierny żołnierzu...
Prawdę powiem!
Szalone były moje oczy od widoku tej krwi, co z Samuelowego rzygnęła kadłuba, gdym na cios miecza z blanki patrzał, a głowa ta trzykroć skoczyła ku stopom przemyskiego starosty.
Zetnie szlachcic szlachcica, najdzie dworzyszcze, zrabuje zamczyste komory, rozmiecie sieroty, lecz niedotykalną i niedotknioną szyję pańską pod goły miecz hajduka na pniaku położyć!...
Na tom ja przyszedł.
Z sułtanowego hołdownika waszym się, ludzi wolnych, stałem królem.
Poznałem cenę waszą.
Skoczyłem w nurt waszego szaleństwa, skąpałem się w radosnej jego toni.
Dotknąłem stopami dna.