ryskie. W naszem społeczeństwie, — Boże drogi! Niepołomski jest poprostu nauczycielem w domu hrabiego Szczerbica, znanego dziwaka. — Kształci dwu podrosłych hrabiczów w umiejętnościach różnego rodzaju.
— Wobec tego należy chyba przypuścić, że zagranicę nie pojedzie, i że moja koleżanka niepotrzebnie na niego czeka, a ja niepotrzebnie trudziłam pana redaktora.
— Boże drogi! z największą gotowością, z całym proszę wierzyć, zapałem... Czy Niepołomski pojedzie do Paryża? Nie wiem tego, ale możnaby napisać. Był tu niedawno, lecz nic o tem nie wspominał.
— Był w Warszawie? Doprawdy? Jaka szkoda!... Można się było porozumieć, kiedy zapomocą listów... Nam się śpieszy bardzo. Czy dawno był ów pan Niepołomski?
— Był tu jakieś dwa tygodnie temu. Tak, jakieś dwa tygodnie temu... Ale wpadł tylko na chwilę. A pani co studyuje, jeśli wolno zapytać?
— Medycynę... — mówi Ewa, połyskując prześlicznemi oczyma, co wielkiego redaktora przyprawia o niepokojące wzruszenie.
— Prawda, mam list od Niepołomskiego... Zapomniałem. A coś on tam wspomina. Przepraszam, gdzież to ja mam ten list? Drukowałem w ostatnim numerze pisma artykuł, nawet wcale, wcale niezły artykuł z zakresu antropologii... Gdzież ja mam ten list?
Redaktor przewracał stosy swych papierów. Znalazł nareszcie.
— A, jest. Coś tu wspominał, na co nie zwróciłem uwagi.
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/154
Ta strona została uwierzytelniona.