został z więzienia i znikł. Władze więzienne nie umiały o nim nic powiedzieć, prócz tego, że został odwieziony do granicy francuskiej, do stacyi Ventimiglii. Nic więcej, pomimo najściślejszych poszukiwań. Ewa nie mogła, nie śmiała, nie czuła się na siłach, żeby wrócić do kraju. Usłuchała tedy rady Szczerbica i udała się do Nicei. Obiecał czynić poszukiwania Łukasza we Francyi. Przypuszczał, że może Niepołomski zechce grać w Monte Carlo dla zdobycia pieniędzy...
Ewa przyjechała do Nicei. Pędziła życie jednostajne, senne, bezbarwne. Przebywała najczęściej w swojej izdebce na czwartem piętrze. Ze Szczerbicem prawie nie widywała się.
Przekazami pocztowymi przysyłał jej pieniądze na opłacenie pensyonatu. Czasem spotykała go na spacerze, gdy sama szła ku Villefranche. Raz rozmawiała z nim dłużej w kawiarni Regence na Avenue de la gare, gdy tam usiadła w dzień gorący.
Bała się bardzo Szczerbica. Jeszcze w Wiedniu kupiła sobie była (za jego pieniądze) rewolwer i nie rozstawała się z nim ani na chwilę. W Rzymie, mieszkając w hotelu, czekała wciąż po nocach, że przyjdzie do jej pokoju. I teraz w Nicei, aczkolwiek uspokojona, trzymała zawsze broń przy sobie. W pokoiku wązkim i ciasnym stało wygodne krzesło na biegunach. Wysuwała je na środek pokoju i, wpół leżąc, zatopiwszy oczy w morzu, rozmyślała w ciągu nieskończonych godzin. Kochała dzienny błękit morza, albowiem owijał się około ran jej duszy, jak gdyby pas błogosławiony, jak gdyby chusta gojąca. Kochała głęboką, bardzo ciemną noc nad wodami. Nawprost jej okna, w dale-
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/324
Ta strona została uwierzytelniona.