tak bezczelnie mówić o Bogu! O Bogu! Jak można podnosić na Boga oczy i dotykać Go słowami! Umiera tak samo zabójca, jak ofiara, zwycięzca i pokonany magnat i nędzarz. Któż może twierdzić, że życie nędzarza nie jest częstokroć tysiąc razy lepsze, weselsze jaśniejsze od życia bogacza? A nie było jeszcze takiego bogacza, któryby nie umarł. Cóż mu z miliardów i pałaców, kiedy zjedzą go te same robaki, które zjedzą jego lokaja. A po śmierci... może ów sługa zasiądzie na prawicy Miłosierdzia, a pan wielomilionowy... Bo po śmierci jest sąd, piekło i niebo.
— No, tak. Pewna, bądź co bądź, jest w obecnym stanie pierwsza z tych czterech kategoryi. Tę musimy przyjąć do wiadomości...
— Trzeba wiele i żarliwie rozmyślać o śmierci. Wówczas dopiero rozświetla się wszystko. — Wielkość życia maleje i nędzne sprawy tutejsze, nie wyłączając wojen punickich, napoleońskich, nie wyłączając władzy miliardów i nędzy ludzi bez dachu, staje się, jak proch. Gdyby milioner amerykański był w stanie zajrzeć we wnętrze własnej swej trumny we trzy tygodnie po pompie pogrzebowej, — inaczejby żył. Święty Franciszek z Assyżu, największy skarb lądu ziemskiego, wierzył w Boga. Są zakony, które rozmyślaniem o śmierci zajmują się w ciągu wieków, a członkowie ich witają się i żegnają słowami: pamiętaj, że umrzesz«.
— Natomiast greczyn niektóry, imieniem Sokrates, wcale nie zajmował się swoją śmiercią. — Przeciwnie, jak świadczy jego uczeń i przyjaciel Plato, nazywał ją rzeczą dobrą, a nawet zyskiem. Tak się właśnie o śmierci wyrażał: »κέρδος ἔγωγε λέγω«. Porówny-
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 01.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.