negliżu, rozwaliła się na odosobnionej ławeczce w parku miejskim. Szemrały nad nią zcicha liście wielkiej sokory. Rozmyślała, co też ma dalej czynić ze sobą. Ponieważ, jak wiadomo, wszystko przeżywa się powszednieje, więc i sława jej w mieście Kielcach cokolwieczek przeżyła się i jęła powszednieć. Wszyscy ją już znali, jako, niestety, prostytutkę. Prawdopodobnie musiano już o tem wiedzieć i w Warszawie, jeżli to mogło kogo bliżej interesować. Rzecz już nie mogła się ukryć tembardziej, że nikt jej przecie nie ukrywał, a odkrywali starannie wszyscy. Nie wiedziała, czy rodzice żyją, czy pomarli. Było to jej, możnaby powiedzieć, obojętne, gdyby nie pewna postać zemściwej radości. (Pokazać matce, że czem jej raz zagroziła w sprzeczce, to się ziściło!). Czasem pragnęła powziąć wiadomość, że pomarli. Jeśli zaś żyją i dowiedzą się, gdy przyjedzie, — no to i cóż? Ojciec ją spotka na ulicy? No to i cóż? Matka zobaczy? No, to się nie przywitają. Wielkie święto! Poślizgnęła się i powinęła noga w życiu... Tylko Aniela — i Horst! Uśmiech Anieli, gdyby ją spotkała... Trzebaby bić w papę, a potem cyrkuł, badanie... Horścik... Na wspomnienie tego człowieka, — oczy jej płonęły ogniem dzikiej, zgoła obłędnej nienawiści, usta zaciskały się złowieszczo. Po chwili jednak inna myśl zwiewała tamte myślidła i wrażenięta. Zamieszkać gdzieś w okolicy Alei... Urządzić szyk mieszkanko, przyjmować tylko bogatych draniów, ubierać się z przepychem, pokazać klempom warszawskim szyk z Monte-Carlo, Nicei, Paryża, Rzymu, Wiednia... Dość już dziur, takich jak Kraków, albo Kielce!
Ukazał się na opustoszałej Alei jakiś człowiek.
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.