naszego ducha nie wydrze, najprzebieglejsze kłamstwo bogaczów.
Pewnego razu na polowaniu w tych właśnie górach zaszedłem w te oto miejsca. Nie byłem pewien, czy się znajduję na swoich gruntach, czy na cudzych. Spotkałem chłopowinę, orzącego jesienną podorywkę i zapytałem go, czyja to ziemia. Rozmawiałem z nim... Nie będę powtarzał, bo to była najzwyklejsza pogawędka. W trakcie tej rozmowy rozwarło się przedemną czytelne pismo prawdy. Chłop posiada nieśmiertelną duszę, ale dusza ta dzisiaj rozpięta jest na indywidualnym działku ziemi, przybita do tego działka, jak do krzyża, krwawymi gwoździami nędzy i ciemnoty. Dusza chłopa polskiego jest martwa, nieczuła na nic, co jest ideą żywą, świętością już bytującą wśród ludzi. Niema na świecie człowieka bardziej zimnego, samolubnego, podejrzliwego, żarłocznego i skąpego, niż nasz chłopek nieszczęsny. Nie ufa on nikomu i niczemu, nic nie kocha. Łaknie tylko i pragnie gruntu, bo łaknąć musi. A dusza ta nie może być czującą z naszej winy, z winy tej burżuazyi rolnej, która, podobnie jak chłopstwo, jest duchem nieżywym. To też zarówno chłop jak tak zwany szlachcic, muszą być zniszczeni. My mamy w naszej cudownej historyi przykłady, czem staje się szlachcic wywłaszczony z ziemi, szlachcic wygnany po rewolucyi 31 roku i szlachcic, pognany w Sybir po roku 63-cim. W nędzy swej staje się wielki, jak ów człowiek stary, bity kijami, a spokojny, opisany przez najzacieklejszego naszego wroga, Dostojewskiego, — w bogactwie swem — jest jednym ze stada wołów. To też każdy, kto buduje najświętsze budowanie, ojczyznę
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.