stać kraju wraca do formy pra-piastowskiej, do czasu przed Kazimierzem Wielkim, do Polski drewnianej. Zdarzyło mi się być w Sandomierskiem w pewnej miejscowości o historycznem brzmieniu. Nad doliną Wisły w przepysznem miejscu stał uroczy pałacyk przerobiony z dawnego zamku. Wjeżdżało się przez stare fosy po arkadowym moście. Wspomnienia dzieciństwa zrosły się z widokiem tych arkad, cała okolica przechowywała legendy o zamczysku i fosach... Kiedy przejeżdżałem tamtędy przed dwoma laty, — jakże mi było żal, jak żal! Ani śladu, ani cienia nie tylko zamczyska, ale ogrodu... Nie uczynili tego wandale-chłopi, nie, — to postępowa myśl polska, to nasz system społeczeńskiego myślenia. Tak być musi! A teraz nowy świat na ruinach dawnego, — jakże wygląda? Domostwa budują się sposobem najtańszym ze starych stodół, ze zmurszałych obór. Nie jest to ani chata, ani racyonalny dom. Są to nasze ohydne »kolonie«. Powstaje na miejscu, gdzie niegdyś były już europejskie budowle, gdzie myśl pracowała nad formą piękna — potworny dom-barak. Ale, przypuśćmy, że to drobiazg. Któżby tam na to!... Weźmy rolnictwo. Panu, jako gospodarzowi z zawodu, nie mam potrzeby mówić o użyteczności w rolnictwie ulepszonych narzędzi rolniczych. Weźmy, naprzykład, sprawę brony sprężynowej. Szanowny pan dobrze wie, że na czterysta mórg potrzebne są i wystarczą dwie czterokonne brony. A teraz fakt: połowa tejże brony musi służyć właścicielowi dziesięciomorgowego działka. Brona kosztuje 36 rubli. Może ją kupić uprawiający 400 morgów, ale żadną miarą nie może wydać 18 rubli małorolny. Młocarnia na kilku
Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/244
Ta strona została uwierzytelniona.