wyrzuci na powierzchnię z martwego łona głazów, by odrodzić i zbogacić stare miasta, nieme i głuche, by podźwignąć wsie i osiedla.
Schnąć będą od wielkich człowieka poczynań odwieczne błota i w rolę urodzajną przemieniać się piaski bezpłodne.
W pracownice niestrudzone przedzierzgną się dzikie lechickie rzeki, dźwigając węgiel, — a świst lokomotywy, przodownicy postępu, roztrącać się będzie o skalne urwiska gór, przeszywać wicher Bałtyku, płoszyć sen głuchy głębokich lasów i zakłócać ciszę zaniedbanych pól.
Nad wszystkiemi rolami, które posiądzie wydziedziczeniec, nabywca ich w ciągu stuleci za cenę krwi i znoju, nad zagonami, które umiejętność uprawi fizycznym trudem milionów, rozlegnie się pieśń szczęśliwa człowieka wyswobodzonego z ucisku.
Zniknie słomiana strzecha jego schronienia i zgniły barłóg legowiska, spłonie pospołu z niewolą zaraza, nędza i ciemnota. Wzniesiony zostanie dla synów wolności dom, godny obywatela. Wielka, nieustająca i nigdy nieskończona przemiana ze złego na lepsze dziać się będzie wciąż w oczach świata na tej ziemi, którą lud polski przed niezmiernością wieków obsiadł, a teraz na wieki wieków wydziera wrogowi.
Na straży tego dzieła, które jest zyskiem świata i dobrem kultury, do obrony granic wolnego kraju i do obrony polskiej pracy, wiecznie nowe skarby tworzącej, stać będzie armia młodzieńców i mężów, przenigdy niezwyciężona.
Polska przez sto pięćdziesiąt lat w lochu swojej
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.