Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

czątku, ulegnie ono spolszczeniu w nadzwyczaj szybkiem tempie. Ludność niemiecka przystosowuje się do obecnego stanu rzeczy. Kto zaś nie może pogodzić się z tym nowym stanem rzeczy, emigruje do Niemiec! Miejscowe pismo podaje spisy osób wyjeżdżających i wylicza wiele nazwisk o polskiem brzmieniu, owych Willy’ch i Trudy, dla których nie do zniesienia się wydaje powrót na łono wzgardzonej ojczyzny i przyznanie się do wzgardzonego niegdyś narodu.



W granicznej stacyi Gardei, żołnierz polski przepuścił automobil, wiozący prof. dr. Jana Kasprowicza, dra Władysława Kozickiego, radcę namiestnictwa we Lwowie, i niżej podpisanego, oraz p. Morawskiego, urzędnika konsulatu generalnego w Kwidzynie, — a przedstawiciel «Sicherheitswehry» zrewidował nasze paszporty i pozwolił nam wtargnąć na teren plebiscytowy. Mijamy tedy osady niemieckie zabudowane, tudzież folwarki, przypominające fabryki kształtem swych obór, stajen i owczarni. Po godzinie drogi ukazuje się w oddali zamek krzyżacki i kościół w Kwidzynie.
Gdyby ktoś nie znał dziejów komturstwa w Marienwerder, nie wiedział wcale, w jakim celu wzniesione zostały te strome budowle z niezliczonej ilości cegieł, kształt narożnej wieży, kwadratowego stołpu i łukowaty, daleko wysunięty, wsparty na wysokich słupach Dansker, to ta dziwna forteca, odpychająca swym ponurym kształtem, wyjawiłaby mu sama dokładną powieść o pobożnych ujarzmicielach. Kolo-