przedstawiał nam historię miejscowych zatargów, udowodniając wszystko dokumentami, a wciąż zapewniając nas o swej nadzwyczajnej, niewzruszonej sympatyi dla Polski. Musieliśmy odczytać wszystkie polskie zażalenia i rekursy, oraz odpowiedzi na nie prezesa Pavii, brał nas bowiem za świadków czy sędziów poprawności swego stanowiska i lojalności w postępowaniu. W trakcie tej długotrwałej dysertacyi nadszedł przedstawiciel Anglii w komisyi plebiscytowej p. Beaumont, a wkrótce potem i przedstawiciel Francyi hr. de Chérizy. Obadwaj ci panowie zgadzali się na wywody prezesa Pavii, przyznali mu słuszność i pochwalili zarówno motywy, jak sposoby jego postępowania w odpowiedziach na zażalenia polskie. Jednakże pod tą zewnętrzną jednolitością poglądów i zgodnością powziętych decyzyj dawała się wyczuć wewnętrzna różnica. Odnosiło się wrażenie, iż zawzięty, zimny i ironiczny p. Beaumont nie jest wcale przyjacielem naszej sprawy na tej ziemi plebiscytowej, a natomiast przedstawiciel Francyi sprzyja nam bezwzględnie.
Nazajutrz, w pierwszym dniu Zielonych Św., miał się odbyć wiec ludowy w Kwidzynie, w tymczasowym domu ludowym. Przypuszczać było można, iż to miasto tak z zewnątrz niemieckie, zaledwie garsteczkę posiada Polaków. Tymczasem — wielka sala teatralna ledwie mogła ogarnąć tłum ludzi przeważnie ubogich, którzy się zgromadzili na wezwanie doraźne komitetu. Wrażenie, wywołane przez ten wiec, pozostanie na zawsze w mej pamięci, jako jedno z najsilniejszych w życiu. Nigdy jeszcze nie widziałem w twarzach
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.