łek rolniczych: wieniec pszenicy w zielonem polu. Przewodniczył na koniu tej dziarskiej młodzieży prezes p. Jan Donimirski. Za konnym komunikiem jechały pojazdy prawie jednego typu, wiozące rodziny rolników z okolicznych gospodarstw. Doskonałe konie, odzienie starszych i dzieci, świadczące o dostatniej stopie życiowej, dawało od rzutu oka pojęcie o wartości społecznej tych średnich gospodarzy na 100 czy 200 morgach gruntu. Byli to przedstawiciele swoistego na tych ziemiach typu «gbura», rolnika, gospodarującego na niewielkim kawałku roli. Powiedziano nam, iż korowód kilkudziesięciu pojazdów jest drobnym zaledwie ułamkiem całości polskiego zaludnienia powiatu. Utrudnienia, czynione na każdym kroku w dostarczaniu pism, druków i listów polskich, uniemożliwiły większości rolników przybycie na ów zjazd kółek. Lecz i w tej ilości zgromadzeni czynili imponujące wrażenie. Cała kawalkata z muzyką na czele przedefilowała przez miasto, przywabiając wszystkę jego ludność do drzwi i okien.
Przypatrywałem się wyrazowi twarzy mieszkańców Sztumu i, co prawda, nie dostrzegłem błysku nienawiści ani w jednem oku. W wielu zaś dostrzegłem spojrzenie pełne sympatyi i żywej, bezinteresownej ciekawości. Owe nazwiska na «ski» i «icz», widniejące na szyldach kupieckich miasta Sztumu, wkrótce zapewne nie utrzymają się w niemieckiej swojej transkrypcyi, a obywatele polscy noszący te nazwiska, pójdą razem ze szlachtą, gburami i chłopami pod polską narodową chorągiew.
Wielka sala miejscowego kasyna ledwie mogła
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/046
Ta strona została uwierzytelniona.