przebijać się musi polskość do ojczystego morza. Bo to przecie pod cieniem Malborga i w pruskiej katowni, w środowisku wszelakich Pompeckich gromadzi się ta silna, zdrowa młodzież i przywiera duszą do nieznanej ojczyzny. Nie wiedzą jeszcze nic, czem jest wyniosła polska sztuka i czarodziejska poezya, czem jest nawet sam przebogaty język naddziadów i żywa, wszechogarniająca mowa plemiennego ogromu. Wszystko wyżarła, a próżnię sobą nasyciła — obca kultura. Ci ludzie uczepieni są jakgdyby do jednego palca ojczyzny. Lecz już tego palca nie puszczą. Po przedstawieniu teatralnem nastąpiły tańce. I taniec ich jest niemiecki: to walc nieskończony, z figurami i bez figur.
Jako już zbyteczni i nieprzydatni do żadnej figury, wymknęliśmy się cichaczem z rozbawionego tłumu i, samowtór z moim poetą, pomknęli do Kwidzyna. W ciemności nocnej migają wsie za dnia poznane, kształty fabryk, dworów, chałup, lasy i pola. Poznajemy po ciemku te polskie domy, które nam za dnia pokazał ksiądz Ludwiczak, gdzie śpią spracowani prości ludzie, których nawet na sztumską zabawę nie stać. To tu, to tam. Zupełnie, jakby dusza leciała ciemnemi polami, tłukła się od wsi do wsi, od chaty do chaty, jakby zaglądała w okna i wałęsała się u węgłów. Tam i sam mijamy plant kolejowy. Kolej Mława, Iława, Prabuty, Susz, Kwidzyn, Sztum, Malborg, Gdańsk. To jest kręgosłup, wiążący Gdańsk z Warszawą i Krakowem. To jest splot wszystkich nerwów, któryby ową twardą i surową, rolniczą młodzież w Sztumskiem, mówiącą napoły zniemczonym językiem, związał z poezyą Mickiewicza, z teatrem Wyspiańskiego, z obra-
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.