albo pracodawców, opatrych o państwo. Lecz w głębi duszy, w rozmowie z Bogiem są jeszcze sobą, to znaczy Polakami.
Gdyby kto w mieście Suszu poprzestał na obejrzeniu zewnętrznem rynku i ulic, byłby przekonany, że miasto jest czysto polskie, tyle w niem nazwisk polskich. Tymczasem jest ono, jeszcze bardziej niż Prabuty, podniemczone. W okolicy Susza leżą olbrzymie dobra magnatów: Dohna-Finkenszteina, braci Oldenburgów, hr. Brüneck i t. d., podpór tronu Hohenzollernów, przyjaciół eks-cesarza i eks-następcy tronu, najwytrwalszych ostoi niemiecko-pruskiej reakcyi. Tam to, jak wieść niesie, uknuty został zamach Kappa i tam się gotuje do nowego skoku ostatnia krzyżacka energia. Cóż więc dziwnego, że miasta, położone wśród tak przemożnych czynników i wpływów, zależne na każdym kroku od dostaw tych olbrzymich wytwórni zboża i mleka, zachowują swą narzuconą pruską fizjognomię? Najbardziej zniemczona jest bodaj Iława, położona w pobliżu granicy polskiej. Operuje tutaj hakatyzm wojujący i nieprzebierający w środkach. Tu, zdaje się, pali się ognisko oddziaływania na pobliskie już wsie Mazurów. Odłam komitetu plebiscytowego, działający w Iławie, złożony z ludzi młodych, inteligentnych i przejętych gorącem polskiem uczuciem, ma tu do zwalczenia najgorsze bodaj przeszkody. Po zapoznaniu się ze stosunkami, które nam urzędnicy komitetu ułatwili przez swe referaty, ruszyliśmy w powrotną podróż, obok prześlicznych mazurskich jezior, wśród lasów i równin.
Wykręciliśmy naszą drogę z Prabutów na szlaki
Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.