Strona:PL Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni 01.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

t. zw. Groupe allegorique. Był to stolik, na którym sklejone kamienie, kryształki, ułamki porcelanowe, szkła, korale i t. p. tworzyły jakieś niby wirchy, jeziora, pieczary. Z głębi tych pieczar miał wychodzić na pogodę zakonnik, ale, co prawda, nigdy nie wychodził. Szczyt zdobiły rozmaite alegoryczne figurki, kogutki, żołnierzyki, chorągiewki, wieńce cierniowe, a w środku siedział biały ptak ze szkła w rodzaju gęsi, z czarnemi oczami, co mu nadawało pozór, jakby był w okularach. W sali do gry w karty stał inny majstersztyk Krzywosąda. Była nim szafa starożytna, kością wykładana z okuciem tak przecie misternem, że aż się słabo robiło. Na górnym gzemsie tego mebla widniała data, utrwalona zapomocą inkrustacyi: »A. D. 1527«. Rzecz prosta, że administrator był tylko odnowicielem tego zabytku wieków minionych, aczkolwiek złośliwi twierdzili, że był właśnie twórcą nietylko szafy, inkrustacyi i okucia, ale także owej daty na szczycie.
J. B. Krzywosąd Chobrzański znalazł się w Europie w tym samym czasie, co M. Les. Kiedy jednak drugi udał się na wschód, Krzywosąd poszedł na zachód. Faktycznie poszedł własnemi nogami przez Śląsk, Czechy, Bawaryę do Francyi. Tułał się w Paryżu, Londynie, Brkselli, zarabiając na chleb, czem się dało. W Paryżu był retuszerem u podrzędnego fotografa na rue Picpus. Do Londynu zwabił go kolega, który tam uczepił się w fabryce broni. Krzywosąd pracował przez czas pewien, jako zwyczajny robotnik, nabrał, jak mówiono, wiele wprawy w fachu rusznikarskim. Łatwiej wszakże było przyzwyczaić do tej roboty, ręce, niż wdrożyć szlacheckiego ducha. Uciuławszy nieco gro-