Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.
IRENA (z żałością)

Wiko! To nasz ostatni dzień...

WINCENTY

Już niedaleko jest twój mąż. Jedzie teraz noga za nogą. Konie jego brną w wodzie. Niema złej drogi do swojej niebogi. Za godzinę, czy za dwie godziny tu będzie. Chodź! Wyjdziemy przez ogrodowe drzwi, przez ogród, wsiędziemy w łódź... Powódź ją wywróci... Poniesie nas spieniona wiosenna woda. Daleko, daleko... Wyrzuci nas na jakiś łaskawy brzeg i złoży na kwiatach wiosennych...

IRENA

A wszakże to zadałoby boleść twej mamie.

WINCENTY

Nie będę tego już ani widział, ani czuł. W wiecznem szczęściu będę spał na twojem sercu, przy twoim boku. Czytałem w jednej pięknej opowieści Lamartina, że związali się tak oto sznurem, ażeby ich wody nie rozdzieliły, a ludzie nie ważyli się rozwiązywać.

IRENA

Ach, ty, chłopczyku... (z głęboką ironią) Lamartina!..

WINCENTY

Mam taką linę, z którą w Tatry chodziłem...