Oczywiście, że tych rzeczy nie można utożsamiać, ani porównywać, choć tamto twoje widzenie jest w gruncie rzeczy wynikiem błahej trwogi dziennej, a moje widzenia dziurawych pończoch są odbiciem niewątpliwej rzeczywistości. W nocy, zwłaszcza przy blasku księżyca ta rzeczywistość wisi, przewieszona na poręczy krzesełka. Ale ja nie zestawiam tych rzeczy, nie — nie! Uspokój się...
Możemy, Irenko, nie mówić o tem, jeżeli ci jest niemiłe. Sądziłem, że mogę się z tem zwierzyć tobie, jako jedynemu i prawdziwemu przyjacielowi na świecie.
Więc powiedz wszystko, jak to tam było w tym śnie, wszystko od początku do końca. Będę słuchała naprawdę cierpliwie...
Nie, już o tem nie rozmawiajmy. Nawet lepiej będzie wcale nie poruszać tematu. Przestanie mię to męczyć, jako zmora nocna, skoro za dnia nie będę myślał, ani mówił o tych smutnych przejściach.
Wiko! Przecie to już wkrótce upłyną dwa lata od tego czasu. Tyle wydarzeń przewinęło się, tak