Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwowali, a drudzy drwili pocichu, patrząc się na one trudy. Każdy zaś swoje wypominał, jako to ludzie. A tak ciężko pracujący, pani dziedziczka pod ciężarem onych kamieni czegości gorzko płakała.

WINCENTY (w zadumie)

Gorzko płakała...

JOACHIM

Co zaś do onej topielicy, dziewczyniny, Sońki tej, Obarowny, to pani dziedziczka odpisała na rodzinę tejsamej Sońki cały dół pola i łąkę aż do międzyrzeckiego klina.

WINCENTY (z radością)

Doprawdy?!

JOACHIM

No, jakże, prawdę mówię... (w zamyśleniu) Choć to onej Sońki nie wskrzesi z martwych nic, choćbyś i wszystkie łzy wypłakał, jakie ta w człowieku są, aleć tym Obarom przecie lżej.

WINCENTY

Ty to doskonale rozumiesz, Joachim. Z tobą ja się zawsze mogę dogadać, jak z nikim na świecie. Umiesz trafić do mego serca. Pamiętasz, stary, jakeśmy to, jeszcze za moich chłopczyńskich lat, więcierze zastawiali na liny?..