Ta strona została uwierzytelniona.
JOACHIM
Powiem jej, jaśnie paniczu, o waszem szczęściu ważne słowo. (Wychodzi. Wincenty sam, siedzi w rogu sofy, aż do powrotu Ireny).
IRENA (wchodząc)
Zaraz będzie herbata. A gdzież twój dostojny gość?
WINCENTY
Już poszedł.
IRENA
Macie! Ja się biedzę nad zgotowaniem dla chłopa herbaty, a on nie raczy poczekać i najspokojniej, bez pożegnania wychodzi.
(Woła przez drzwi)
Panie Fryderyku! Panie Fryderyku!
(Światobor wchodzi)
Już nie trzeba pańskiej herbaty. Nadaremnie pan przy prymusie poparzył sobie palce. Niech pan teraz sam wypije, co pan nawarzył...
ŚWIATOBOR (dwuznacznie)
Jakto? Już?
IRENA
Gość z Łuży poszedł sobie.
ŚWIATOBOR
Ten przyjaciel i mentor Wika? Poszedł?