— Do mnie? Na komisyę?
— Tak jest.
— A w jakiejże sprawie, jeśli łaska?
— Spraw bardzo wiele.
— Nawet bardzo wiele. To ciekawe...
— Czy możemy zacząć w tej chwili?
— Noc to... A proszę, proszę...
— Ja przybyłem za dnia i czekałem cierpliwie. Jutro muszę jechać dalej.
— To też ciekawie słucham.
— Primo, konskrypcya dusz.
— Dusz konskrypcya? Chłopskich?
— Tak jest.
— Słyszane rzeczy!
— Baron von Lipowski, pierwszy cyrkułowy komisarz Kieleckiego krajzamtu, nie mogąc sam osobiście, mnie wysyła...
— A cóż waszmościom, u Boga Ojca, do moich chłopów?
Urzędnik zlekka a szczerze uśmiechnął się, nie podnosząc oczu. Nie odpowiedział też na to pytanie, lecz zadał inne:
— Czy wielmożny pan na fundamencie dekretu ratę ofiary styczniowej dziesiątego i dwudziestego grosza na ręce egzaktora w Chęcinach, urodzonego Czaplickiego, zapłacił był?
— Ratę ofiary? Cóż to za ofiara?
— Po wstąpieniu wojsk Jego Cesarskiej i Królewskiej Mości w kraj tutejszy — mówił urzędnik głosem kaznodziejskim — odezwę do obywatelów feldcajgmajster de Foulon z żądaniem składania ofiary bez
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.