jest. Śniło mu się, że i on uczestniczy w tej zabawie. Siedząc nieruchomo w swoim fotelu, widział w szczelinie, między niedomkniętemi połowami drzwi środek salonu, gdzie śliczne, dorastające panienki, z twarzami cherubinów, otulone w lekkie muśliny i gazy, zsunęły szczelnie małe fotele i utworzyły zwarte koło. Nogi ich, ustawione na dywanie, niecierpliwiły się, oczy rozsypywały iskry, z ust sfruwał śmiech, a obnażone ramiona podnosiło gwałtowne drżenie. Dźwięczny głos najmłodszego księcia Kamila rozlegał się, jak delikatny rozkaz:
— Madame demande son fer à friser!
Ktoś zerwał się z miejsca, a zajęła je osoba, stojąca na środku.
— Madame demande son faux chignon!
Znowu szelest i śmiechy.
— Madame demande son miroir!
— Madame demande toute la toilette! — zawołał książę Kamil.
Foteliki rozsunęły się na wsze strony, i tout le monde z wrzawą, szelestem i śmiechem przemieniał miejsca. Oklaski i śmiechy, jak grad obsypały jedną z uczestniczek, która została kole.
Rafał nie spostrzegł się, kiedy niedomknięte drzwi szybko się otwarły. Księżniczka Elżbieta wybiegła z nich i stanęła na progu. Spostrzegła była widać Rafała dość już dawno, ale nie przestawała śmiać się. Uczyniła to dlatego, jak się domyślał, ażeby dać mu poznać, że ledwie go widzi. Wstał niezgrabnym ruchem, ukłonił się z sandomierską (od strony Klimontowa) elegancyą, coś nawet wymamrotał, czegoby sam nie umiał powtórzyć raz drugi. Księżniczka przez chwilę na kogoś
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/234
Ta strona została uwierzytelniona.