Kniaziewicza. Dwie nas kompanie drugiego batalionu pod szefem Forestier.
— Kto dowodzi?
— Major Chłopicki dowodzi.
— A którzy oficerowie subalterni?
— A jest adjutant Sielski, Bolesta. Jest kapitan Downarowicz, Kozakiewicz, Borowski, Kończą, Koszucki.
— A reszta legii gdzie?
— Poszła w breściańskie i mantuańskie i aż w samą Bolonię, co teraz zrobiona stolicą nowej republiki.
— Cóż znowu za republika?
— Transpadan. La république Transpadane się nazywa.
— Miło to zetknąć się ze swoimi... Możebyście waćpanowie puścili mię na plac.
— A kiedy nie można...
— E... rozsuń się ta?... Niechże idą, aby chyłkiem po podcieniu, a wele pałacu...
— Żeby zaś Bolesta nie zobaczył.
Książę przesunął się i wydostał na rynek. Dopiero minąwszy pałac dożów, ujrzał przyczynę zbiegowiska. Przed samem wejściem do katedry stały tęgie słupy rusztowania, a na nich biegali żołnierze. Olbrzymie liny na blokach snuły się w ciągłym ruchu. Nie można było zrozumieć w pierwszej chwili, co się to dzieje. Plac pełen był ludu, który przerwał był kordony i przez rumowie Fabrica nuova, przez zaułki Prokuracyów wtargnął do środka. Teraz miotał się bandami ku bazylice. Żołnierze łomotali napastników kolbami i bronili przystępu, ale w tłum zmieszani nie mogli mu dać rady.
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/269
Ta strona została uwierzytelniona.