frimairé’a, to jest od przybycia do Paryża po zawarciu pokoju w Campo-Forinio...
— Ach, to Campo-Formio... — zaśmiał się Gintułt jadowicie. — Okrutną sprawił wam niespodziankę tem Campo-Formio! I to za tyle nadziei, po tylu przyrzeczeniach.
— Jeszcze nie skończone, nie skończone rachunki! — zaczął krzyczeć prawie Sułkowski. — Jeszcze żyje, jeszcze nie umarł, jeszcze przed nim i przed nami lata stoją otworem. Nażre się pychą, natka zaszczytów adwokacki syn z Ajaccio — i musi wrócić do roli żołnierza, która mocniejsza jest w nim, niż żądza sławy. Ale wracając do rzeczy... Teraz całe dni spędza sam jeden w gabinecie, zamknięty sur les cartes immenses, etendues à terre. Jeżeli gdzie bywa, to chyba w teatrze, i to dans une loge grillée. W ciągu tych dni czołga się od mapy do mapy z kompasem, cyrklem i ołówkiem w ręku. Tam, w tym zacisznym pokoju czai się, waha, zsiada i w cios zwolna zmienia straszna myśl. Napaść na wybrzeża Anglii, słyszysz? żelazny marsz na Londyn, czy na wybrzeża Egiptu...
— Szepcą o tem, a więc to prawda?
— Bywam u niego kiedy niekiedy, wzywany w sprawach specyalnych, taktycznych, do obliczeń, zestawień... Widziałem dawniej w jego cyfrach i w kałkulach, które z nich układał, tylko uderzenie Anglii, au coeur, olbrzymi pomysł, żeby ją zwalić z piedestału przez nagłą inwazyę, zdeptać potęgę kupców i na gruzach oligarchii zapalić ogień rewolucyi, żeby nauczyć swobody ten lud, któremu wydaje się, że jest wolny dlatego, że mu to wmawiają. Teraz już tego niema.
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/296
Ta strona została uwierzytelniona.