— Utrum Bucephalus, equus Alexandri Magni, habuit rationem sufficientem?
Olbromski władał łaciną znacznie lepiej z czasów jeszcze sandomierskich, niż starsi od niego uczniowie z reformowanych przez Komisyę szkół polskich, ale zaskoczony znienacka, z kartami w ręce, pragnąc co prędzej pozbyć się nudziarza, zaczął wywodzić niestworzony sylogizm i dowiódł wreszcie, że koń Aleksandra był obdarzony rozumem. Nie wszystkie subtelne wiązania przesłanek sam spłodził. W znacznej mierze przyczynił się do tego Jarzymski zdradzieckiem podpowiadaniem. Rafał tak został wzburzony śmiechem, który wzbudziło jego dowodzenie, że, zapomniawszy się do żywego, machnął ręką, w której właśnie trzymał karty. Profesor spostrzegł ten objaw zepsucia i z rozszczepionymi palcami oddalił się z okręgu Sodomitów, otrząsając pył z trzewików, a puder z francuskiej fryzury, ozdobionej szynionem na tyle metafizycznej głowy. Długo jeszcze nie mógł przyjść do słowa. Pierś jego falowała pod żabotem, i usta wyrzucały (łacińskie zapewne) wyrazy oburzenia i zgrozy. Całe zajście straciło na tragizmie wówczas dopiero, gdy profesor wyszedł, a miejsce jego zastąpił staruszek, mocno już pochylony laty, kanonik Andrzej Trzciński, profesor fizyki. Przyszedł zziębnięty, jak kość, w swej wytartej sutannie, z powichrzoną siwą czupryną. Dla rozgrzania się kazał służącemu przynieść sobie szklankę kawy i bułkę. Miał właśnie wyłożyć zebranym dowodzenie de porositate corporum. Kawa i bułka znakomicie nadawały się do uzmysłowienia filozofom prawdy dowodzeń. Ucieszony tak doskonałym zbiegiem wydarzeń nie chcąc
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/315
Ta strona została uwierzytelniona.