duchów spierających się o poznanie wieczności, i nas tak samo, jak ich przenika. Ci, którzy odtrącili wszystko, aż do napoju i jadła — żyją wiecznie.
Oto w zwątpieniu stokrotnem, tysiąckroć rozbity i niepewny bardziej, niż do miasta przyszedł, Fortunatus oddala się na pustynię, by znowu w samotności żgać, podniecać i wyostrzać myśl swoją, palić ją srogiemi żagwiami głodu, biczowań i udręczeń ciała. Zacznie tam na nowo zgłębiać, ważyć i przenikać duchem widziadła staro-parskie Azyi... Spojrzyjmy, jak samotnego, niby gęste obłoki, otaczają Angramajniu i Ahuramazda — in exordio duae substantiae a sese divisae... Jakże się nie ulitować nad nim, gdy w ciemnej nocy spogląda na ziemię, głębokością mroku okrytą, i źrenicą wlepioną w niebiosa usiłuje zobaczyć cień przedbytu, pierwsze ciała ogniste, światy rozproszone, słyszeć huk wichrów straszliwych, pędzących światy i głos jedynego wodza ich, jak mu kazano uwierzyć. Jaskinię jego otacza ślad lwa i hyeny, przelatuje nad nią cień orła i sępa, głowę okrąża myśl o krokodylu i skorpionie, którzy się pasą mordem słabych, a żywią śmiercią niewinnych. Przelatują nad nim samum i kamsin, dzicy, bez rozumu zabójcy wszystkiego, co żywię. We dnie pali go słońce aż do śmierci, a w nocy udręcza zimno, za którem czai się choroba. Mdła mucha roznosi śmierć, wyssaną ze zwierzęcego trupa, i zaszczepia ją w ciało dzieciątka, które już mówić i myśleć zaczęło, którego oczy stawały się cudniejsze, niż złote wino, a zęby bielsze, niż mleko. Któż jej nakazał taki uczynek?
Patrzmy, jak oczy Pustelnika wyschłe i spalone
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.