wznoszą się do niebios, szukając tego, który jest Propater czyli Bythos, co znaczy Głębia, który jest Arretos, co znaczy Niewypowiedziany... Za plecami swemi ma plemię ludzkie. Widzi całe jego dzieje i wszystek żywot. Wiekuisty tryumf liktora i wiekuiście zdeptany duch. Widzi, że wszystko co jest, jest materyą swaru, przyczyną bitwy, że zaiste wojna bez końca, Polemos propater, jest losem człowieka, a ginie w niej słabszy i lepszy. W sobie samym ma żywioły nieznane, gdzie rozkosz splata się z boleścią, gdzie mądra myśl wyrasta wolno i wśród większego mozołu, niż palma w szczerej puszczy, a jeden wybuch namiętności do cna łamie i niweczy przez setkę nocy i dni trudu wypielęgnowaną...
Gdzież wzrok obróci? W dziecinne lata... Tam, dokąd chodzi najchętniej ludzka niedola, żeby się wśród łez uciszyć? Ale przenikające i badawcze wejrzenie mądrości ujrzy tam jeno bytowanie cielesne, pełne dziedzictwa złości, wyniesionej z żył ojca i z łona matki. Spojrzy w idącą bezlitośnie starość i z przerażeniem zobaczy zło najstraszniejsze: choroby ciała, jak z bezrozumną głupotą, młotem z żelaza rozbijają przemądrze zbudowane kości i doskonałe tkanki. Ujrzy ruinę ducha, równego Bogu, który wśród nędzy i rozpaczy upada, drży i skamle... Któż uczynił to wszystko zło? któż je wysnuł ze swego łona? Skąd się poczęło trzęsienie ziemi i burza na szlakach morskich? Azaliż człowiek stworzył jadowitą żmiję i podłą hyenę? azaliż on wymyślił śmierć?
Skierujmy dusze nasze ku wzniosłości! Idźmy za wzrokiem Fortunata... Oto wpatruje się ze swej pie-
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.