Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.

i pana naszego Fryderyka Wilhelma! Ręka prawa do strzelby, strzelba do lica, do ust, ognia!
Wszyscy spełnili puhary. Ujrzawszy, to Mistrz komenderował:
— Strzelba do lewej piersi, do prawej, do środka piersi, dwa razy uczynić trójkąt!
Bracia sprawnie, jak jeden, wykonali tę komendę. Stawiając szklanki, uderzyli niemi jednocześnie wszyscy z głośnym hałasem. Powtóre w ten sam sposób wypito zdrowie Wielkiego mistrza, Landes Gross-Meistra, Brata Fryderyka von Castillon, profesora filozofii w król. Akademii Berlina, później zdrowie Wielkiego Wschodu, Mistrza katedry, urzędników loży Złoty lichtarz i świeżo przed miesiącem powstałej »na wschodzie« Warszawy loży pod nazwą Friedrich Wilhelm zur Säule, wreszcie zawiązującej się loży sióstr masonek. Wypite wino działało na Rafała w sposób nadzwyczajny. Nie był pijany, nie był nawet podochocony. Teraz jego myśli zaczęły żyć. Widział jasno, rozumiał, jak nigdy w życiu, co się z nim dzieje — i był wszystkiemu rad. Męska, potężna siła płynęła teraz w jego żyłach, ramiona dźwigały się do czynu, umysł był ostry, jak topór. Spoglądał w oczy nowych swych braci, w jedne oczy po drugich, w twarze Niemców i Polaków, po raz pierwszy widziane, i w każdem oku widział siłę nieubłaganą, taką samą, jak w sobie.
Wtem Mistrz katedry wstał, mówiąc:
— Ostatni ten raz wystrzelimy za zdrowie wszystkich masonów, od bieguna do bieguna ziemi, więc przed wystrzałem uczyńcie, Bracia, na znak tej tajemniczej ligi, ciągły łańcuch, łącząc ogniwo z ogniwem.