Książę Gintułt przy pomocy »brata« Rafała pisał swe dzieło szczególne. Była to niby historya zakonu Templaryuszów, ale dzieje stanowiły tylko tło rzeczy. Właściwie zaś był to wykład systemu filozoficznego. Rafał z konieczności, wbrew woli, pogrążony został w surowe studya źródeł do tej pracy, począwszy od zamierzchłych kultów religijnych Azyi i Afryki, badania sekt u ich źródeł, a kończąc na materyałach do historyi Jakóba Bernarda Mollay’a, arcybiskupa z Bordeaux, Bertranda de Got, późniejszego Klemensa V-go, Filipa z przydomkiem »le Bel« i żony jego, królowej Joanny. Osobliwie król Filip stał się osobistością, z którą się niemal przestaje. Ciągle również miał przed oczyma dzieło Św. Bernarda, nadewszystko jedno z nich, mianowicie Exhortatio ad Milites Templi. Często pisał te słowa, które z dziwną rozkoszą to tu, to tam, w różnych miejscach tekstu książę mu dyktował: »Żyli, nie mając żadnej własności, a nawet własnej woli. Prosto odziani, pyłem zakurzeni, opaleni słonecznym promieniem, zdawali się być nieśmiertelnymi za życia, jak