dość, o szczęście, o złote moje, o niebotyczne, o najwyższe, uśmiechnięte... Tu, na twoich piersiach był wilk, tu, gdzie tak bije serce! Aleś go zabił. O, panie mój! Straszna morda wilcza i białe kły były tu, obok gardła. Krzywe pazury wbijały się między żebra, a ślepie patrzały w twe oczy! Jakżeś jest mężny, silny i straszny! Jakżeś jest niezwyciężony! Mocniejszy jesteś, niż zima, niż lód, niż wicher! Mocniejszy jesteś, niż wilk. Ty się nie boisz nikogo na ziemi! Masz przy sobie sztylet, nabitą kulami broń, ale nadewszystko ty jeden masz serce z żelaza. Drwisz sobie i śmiejesz się wesoło z ludzi, z przysiąg i ślubów. Nie boisz się nikogo, nikogo, nikogo na ziemi. Ani ludzi, ani zwierząt! Któż może wyjść naprzeciwko nas? Powiedz... Nikt! My jesteśmy sami jedni na świecie! Jesteś straszny! Jesteś piękny! Drżę na samą myśl... Jestem twoją służebnicą... O, miły... Tam...
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.