Ta strona została uwierzytelniona.
na krzyż przecinające ich piersi, były uciarane w bagnie, a wielkie czapy dotykały ziemi, gdy podkładając lewary, dźwigali z topieliska koła, łoża i przód kary ogony i jaszczyki. Zdala za piechotą i artyleryą ciągnęła bokiem konnica. Dragonerya ze strzelistemi kitami, ułani w czworograniastych czapkach, ozdobnym połyskujący strojem, wreszcie pułki białych kirasyerów na olbrzymich koniach. Wielkie ich czaka z włochatymi grzebieniami polśniewały. Zdawało się, że to żelazne legie rzymskich wojowników idą i idą falami bez końca z nieprzejrzanej nocnej mgły...