Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecieli z głuchym, ciężkim tętentem, na wyścigi z wichrem, schyleni na siodłach. Chwytali zimną zawieję łkającemi piersiami. Pędzili coraz szybciej, szybciej, szybciej... Zanurzali się we mgłę oddalenia, w bezbrzeżny tuman, w świszczące wiatry.