tantów podoficerów. Na czele kompanii stał kapitan Ten miał pod sobą: porucznika, podporucznika, wachmistrza starszego, furyera, czterech wachmistrzów, ośmiu kapralów, dwu trębaczów, kowala i 150 jazdy.
Gorzej daleko prezentowały się wojska formacyi kaliskiej. W batalionach pieszych można było widzieć nietylko, jak chciały odezwy i instrukcye generała wojewódzkiego, młodzież od lat ośmnastu do dwudziestu pięciu, ale również i staruszków mocno zniedołężniałych. Siaki taki possesionatus wolał przecie wysłać na pola zdradnej Bellony najniedołężniejszego ze swych poddanych, niż tęgą siłę roboczą. Ubranie tej piechoty było wielobarwne, aż miło. Ponieważ na miły Bóg wzywano w okólnikach, żeby dawać kantonistom majtki krótkie do kolan w takim tylko razie, jeśli im się daje buty z długiemi cholewami, a trzewiki tylko w takim razie, jeśli kantonista otrzyma majtki długie do kostek i bardzo ciepłe, więc siaki taki possesionatus zaopatrywał swego obrońcę w majtki przez pomyłkę krótkie, ale zato dawał mu nie buty, lecz trzewiki. Tym porządkiem widziano w szeregach jakoby Tyrolczyków. Z szykiem i sprawnością, do taktu narodowej muzyki, połyskiwali na mrozie z sarmacka — wątpliwą białością goleni.
Broń pruską zwożono furami z twierdzy wrocławskiej, która się była właśnie poddała, z Częstochowy i Koźla. Była to broń zapasowa rozmaitych kalibrów. Brakowało do niej skałek i nabojów, brakowało ładownic i tornistrów. W torbach parcianych, po dawidowemu żołnierze nosili ładunki. Mimo to wszystko wojsko piesze występowało do apelu trzy razy
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/356
Ta strona została uwierzytelniona.