Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

jaciela i, świadomie umykając, skłoniła go, że się zapuścił za daleko, rozwinęli linię i rzucili się do walki na bagnety. Kapitanowie piechoty, Dobrogoyski i Tatarowicz, torowali drogę pod Czarnym Piecem, zmagając się bagnetem z nieprzyjacielem, który zagradzał dostęp do Jedwabny. Natarcie było silne i śmiałe, z trzech stron. Cedro pierwszy raz w biały dzień widział nieprzyjaciół. Rwał w szeregu z nastawioną lancą i jeden z pierwszych wpadł w uliczkę wiejską. Podpułkownik Skalski, dowodzący siłą, zdążającą od strony Kota, widział Krakowian, jak szli w ogień z kopyta, a strzelców, wdzierających się z nastawionym bagnetem pod konie nieprzyjacielskiej jazdy. Spotkał ich też wkrótce wielki zaszczyt: zostali przeznaczeni do kompanii wyborowych, które formował właśnie z jazdy krakowskiej i z piechurów generał Izydor Krasiński. Cedro dostał szlufy ponsowe ze srebrnymi brzegami i o jeden grosz więcej gaży na dzień, oraz obowiązek pozostawania zawsze w służbie sztabu generała. Wybrani zostali do kompanii wyborowej konnej za wzięcie Jedwabny kaprale — Gajkoś, Malczewski i Myśliński, żołnierze, prócz Cedry — Suryn, Modliński, Karpiński, dwaj bracia stryjeczni Kuleszyńscy, Krasuski, Błeszyński, Leśniewski, Grabowski i Stefan Szynka. Furyer Zwierkowski za okazane męstwo otrzymał, prócz wyboru, zapewnienie pierwszego awansu, jaki się okaże.
Aż do dwunastego maja dywizya nie otrzymała żadnego alarmującego rozkazu. To też żywot jej zewnętrzny ograniczał się drobnemi utarczkami i małymi podjazdy.
Dwunastego maja rozbiegła się po posterunkach