Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.



ZA GÓRAMI.

W końcu maja, po trzytygodniowym spoczynku w Bajonnie, pułk lansyerów Konopki sam ruszył w góry. Szedł nie drogą na Irun, lecz krótszą, prowadzącą wprost do Aragonii, prastarym szlakiem Karola Wielkiego, na wąwozy Ronsewalskie.
Tysiąc koni podpułkownikiem Konopką, a pod szefami szwadronów: Kostaneckim, Klickim i Routier’em. Zaraz za Bajonną wziął się na lewo idącą doliną. Ciągnęli między dwoma łańcuchami reglów na południowy wschód, przez miejscowość zwaną Macaye aż do Jaxu. Tam spoczęli na noc.
Droga stamtąd zawracała się stromo i szła na zachód w górę do Saint-Jean Pied-de Port. Już następnego dnia weszli w zawrotne wyżyny kamiennych Pirenejów przez Valcarlos. Drogi były tak wązkie, spadziste, rano ślizkie od tających śniegów, że całe to przejście musieli odbyć piechotą, konie prowadząc u pysków.
Zimno było takie, że ułani powciągali na się wszelakie odzienie, co tylko kto miał. Więc każdy żołnierz