Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

wylotowi ulicy Engracia, na Calle del Cosso. Zdala już widać było, że to miejsce pełne jest szykan. Ale ludzie odetchnęli. Bić się na powietrzu! Iść przed siebie i walczyć z żołnierzem! Za rowami i przed przedpierśniem z bruku, ziemi i worków czatowali obrońcy. Migały tam ich okrągłe, czerwone czapki, z kształtu podobne do uciętego stożka. Na środku placu widać było bateryę z dział wałowych, wzniesioną wysoko, paszczami zwróconą w czarny wylot ulicy.
Pierwszy pułk polski pod Chłopickim utworzył kolumnę zbitą, niby lity tłok, i niezdobytym krokiem wyruszył. W jego tropy szedł czternasty pułk francuski pod pułkownikiem Henriot’em. Obadwa te tarany wbiły się w Cosso masą swoją, jak dwa drągi katapulty. Uderzyły we wzniesioną bateryę i zmiażdżyły jej kanonierów. Baterya zamilkła. Ale wówczas ze wszystkich stron, ze wszystkich okien i niedostrzegalnych dziur w olbrzymich domach wydłużonego placu sypnęły się na nich pociski. Stały tu posępne wielkościenne gmachy, jak teatr, urzędy municypalne a nadewszystko sąd i mieszkanie niegdyś, od czternastego wieku, najwyższego sędziego justizy, stróża swobód unii narodowej Kastylian i Aragonów przeciwko władzy Piotrów Okrutnych. Naprzeciwko ulicy Engracia, wylot w wylot, znajdowała się ślepa i wązka uliczka Arco de Cineja. O kilkanaście kroków na prawo szła główna arterya miejska Po drugiej stronie Cosso — ulica świętego Giliusza. Prowadziła ona obok kościoła tegoż imienia, obok klasztoru świętego Piotra, zostawiała na prawej ręce katedrę del Seo, na lewej kościół Nuostra Seńora del Pilar i wylot w wylot trafiała na most.