— Sam jeno pan Hupet został nad nami.
— Do jego idziem kwatery...
W jednem z największych domostw wsi Val de Peńas mieściła się kwatera pana Hupeta. Był już zmierzch, kiedy gromada, eskortująca Krzysztofa, wwaliła się w podwórze domu. Na jej spotkanie wychyliły się ze drzwi i okien figury wiarusów w porozpinanych mundurach i koszulach.
— Kto idzie? — wołano.
— Daj hasło!
— Moje hasło: Saragosa i Burviedro...
Wnet wciągnięty do wnętrza obszernego domu z wrzaskliwemi oznakami czci, Krzysztof posadzony został przy długim stole. Z początku wodził po tłumie oczyma nieprzyzwyczajonemi do blasku. Spostrzegał dokoła siebie znajome twarze, srogie zęby lansyerskie z wąsem do góry zadartym, albo posępnie zwieszonym, oczy wilcze i sępie. Pośrodku siedział w koszuli tylko i hajdawerach Niezabitowski z głową przez pół obwiązaną chustką. Obok niego ponury Prendowski, dalej Górecki, Jan Nestorowicz, Szarski. Na widok przybysza Niezabitowski krzyknął:
— Widzieliście, przecie ten świszczypała żyje! Galicyjski hrabio, bywaj!
Siedzący za stołem zerwali się z miejsc swoich.
— Witajże, witaj! — wołali.
— Wina!
— Oto gość!... Jakby z pod ziemi wylazł...
— Wódki mu dawajcie na otrzeźwienie!
— Gorzałą go częstujcie ojczystą!
— Nie wiesz nawet, bracie, nie przeczuwasz, jaką
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.