pawic i krogulców, w kształcie dziwnych kwiatowych kielichów, albo gryfów, rarogów i chimer; wielkie patery na owoce z malachitu i żółtego marmuru Sienny, bezcenne talerze porcelanowe z Limoges i czary półgarncowe do wina ze rzniętymi w czeskiem szkle herbami grandów hiszpańskich; pamiątkowe kubki i kielichy z kokosowego orzecha, rogu bizona i żółwiej szkarłupiny, dokonane przed wiekami przez nieznanych artystów Ameryki, wydarte przez konkwistadorów, zdobiły teraz, na nowo zrabowane, biesiadniczy stół lansyerów. Czarne, ciężkie, szumiące wino Val de Peńas napełniało konwie, rostruchany i kielichy. Setki butelek stały pod ścianami w koszach. Na srebrnych półmiskach i drogocennych talerzach dymiły się ogromne porcye kiełbasy ze słodkim sosem, po polsku przyrządzonej; w dziwacznych naczyniach starożytnych żołnierze roznosili kiszkę podgarlaną na gorąco, tłuste salcesony na zimno, pekeflejsze i szynki z chrzanem.
— Ależ to wy tu Wielkanocne święta, widzę, obchodzicie! — wołał zachwycony Cedro.
— A ty coś myślał! Wprawdzie bab niema żadnych, ani takich, ani owakich, ale zato kiełbasy Skarżyński takie porobił, że cały pułk drugi już tydzień smakuje i nie może się odjeść.
— Skądżeście świń nabrali?
— A to się tam Skarżyńskiego pytaj...
— Myślisz, że to już wszystko. Pełne ma chlewy świń, karmi je tak, że się ani jedna ruszyć nie może, a rznie tylko najtłuściejsze.
— Jedno ma tylko zmartwienie — pokpiwał stary Szulc — że, mili bracia, choć części tego świństwa nie
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.