W ciągu zimy kompania kapitana Fijałkowskiego czyniła wielokrotne wyprawy z Saragosy. Zazwyczaj kapitan zostawał w mieście z częścią oddziału, a na wyprawę szła partya pod wodzą porucznika, albo jednego z dwu podporuczników. Czasami znowu kompania dzieliła się na kilka części, nad któremi brali dowództwo obsługujący ją czterej wachmistrze, wachmistrz starszy, ośmiu kaprali, a nawet dwaj trębacze. Tym sposobem pilnowano dróg, prowadzących z gór do Saragosy.
Jedne z tych małych partyi chadzały drogą pampeluńską i dolinami do niej przyległemi, inne w rozdół rzeki Gallego, jeszcze inne na wschód południowy drogą walencką, ku sinemu morzu, na Fuentes de Ebro, przecinając kanał królewski na la Puebla de Hijar, na San Per, do Alcaniz i stamtąd aż pod Monroyo. Wracali z tych wypraw poranieni, zestrzelani nieraz potężnie od gerylasów, zbici na siodłach, zniszczeni od wichru i deszczu. Krzysztof Cedro przez czas dosyć długi nie brał udziału w akcyi ze względu na fatalny