się Krzysztofowi odegnać bandy od przesmyków i szlaków górskich, otworzyć łańcuch kresów pocztowych przez góry dla armii generała Suchet’a. Nareszcie oddziałek uwolniony został z tych miejsc dyabelskich i otrzymał rozkaz przywrócenia komunikacyi, również przez gerylasów przeciętej, z załogami francuskiemi na południu, w łańcuchach iberyjskich, za Ebrem. Prawie tedy z Valée d’Aran poszli na południe, na Leridę, doliną rzeki Serge de Mequinenzy. Tu dłuższy czas wśród wojsk francuskich wytchnąwszy, pomaszerowali nową drogą, którą generał Suchet budował właśnie, w celu oblężenia Tortozy. Szybkimi marszami weszli w dolinę rzeki Algas, a stamtąd, idąc wciąż górami, minęli Monroyo. Celem ich drogi była Morella, forteczka w górach, gdzie z dwiema secinami ludzi bronił się przed zbuntowaną okolicą kapitan Wyganowski. Krzysztof miał przełamać niemałe trudności, nim się ku zameczkowi Morelli zbliżyć zdołał. Wsie, fermy, folwarki okoliczne, jak oto: Bellestar, Chiva, Rosel, Trayguera, Tordelella, Mata, Herbes itd., były zbuntowane i w stanie wojny. Oddziałek ułański musiał się zwijać, jak skorpion, otoczony żarzewiem, żeby nie uledz doszczętnemu zduszeniu przez wielkie siły. Prawie tedy nie sypiali w ciągłym marszu. Od miejsca do miejsca lecieli zazwyczaj galopem, żeby napadać niespodzianie i nie dać się gerylasom spostrzedz, ilu ich jest naprawdę.
Nareszcie, po długich jazdach naprzód i w tył, jednego dnia o zmroku dosięgli bram Morelli. Radość to była istotna, kiedy ujrzeli się w towarzystwie dwustu piechurów z nad Wisły i pod tkliwą strażą ich
Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/335
Ta strona została uwierzytelniona.