W urzędzie regentowskim kieleckim od dawien dawna leżał złożony testament szlachcica Nardzewskiego. Według brzmienia tego aktu, dziedzic Wyrw całe ruchome i nieruchome mienie swoje zapisywał na własność siostrzeńcowi swemu, Olbromskiemu.
Skończyła się wojna krajowa roku dziewiątego, i ułan w mizernym stopniu porucznika miał z Krakowa powracać na leże ze swym pułkiem. Aliści kolega Jarzymski, który w Kieleckiem jakiemiś dobrami administrował, zetknąwszy się z nim, obwieścił mu radosną nowinę. Rafał co prędzej wziął z wojska dymisyę i pośpieszył do Kielc. Urzędowe otwarcie testamentu ziściło wszystkie jego nadzieje. Był samowładnym dziedzicem. Wiedział o tem wprawdzie, że z folwarku została tylko ziemia niezaorana i trocha płotów, że chłopi, uwolnieni z pańszczyzny, nie podtrzymają już teraz najmizerniejszego bytu... Mimo to ochotnie pośpieszył na miejsce. A gdy raz wkroczył w te góry, to już i został.
W tym czasie do Tarnin sprowadził się mąż Zofki