prawianie. Trzeba wytężyć siły do osiągnięcia powszechnej czystości drukowanego słowa, do zdobycia przez wszystkich, kto pióro ujmuje w rękę, doskonałości językowej dwu najzazdrośniejszych miłośników czystości mowy, dwu gronostajów polszczyzny, Antoniego Gustawa Bema i Stanisława Krzemińskiego, którzy przeszli przez zepsucie jej, szerzone przez tyle czynników, niesplamieni ani jedną skazą.
Po wojnie i wskrzeszeniu bytu państwowego ojczyzny musi być podjęta praca nad gruntownem oczyszczeniem naszego słowa. Nie należy dopuścić, ażeby do sześciu tysięcy wyrazów niemieckich, już wrośniętych w nasz język, przybyło ich jeszcze więcej. To też jest do wykonania trud olbrzymi. Należałoby zbadać gwary ludowe wszystkich okolic i odszukać w nich pod zewnętrzną naleciałością, którą wieki sypały, złotą żyłę mowy słowiańskiej, czysty język piastowski. Jeżeli rozpatrzeć nazwy części składowych najpierwotniejszych narzędzi pracy ludowej, to, obok pradawnych, spostrzega się nowe, obce terminy, wskazujące na kolejność i pochodzenie cywilizacyjnego rozwoju[1].
Trzebaby zbadać mowę cieślów, mularzów, ko-
- ↑ Części składowe w cepach noszą nazwy czysto polskie: dzierżak, bijak i gązwy (wiązanie skórzane z twardego rzemienia); socha, czyli drzewo krzywe w sposób swoisty, otrzymuje nazwę — klęk, — ma pośrodku wprawione ciężadło, a na końcu radlicę; pług składa się z trzech części — z grządzieli i dwu przynóg, — ma na przedzie kroj (w kieleckiem zwany trzusłem), dalej lemiesz, który ziemię przeciętą wybiera i odkłada, płóz i słupicę; szereg nazw poszczególnych przedmiotów składających się na całość zaprzężonego wozu, uprzytomnia dzieje rozwoju