Ludwika Kamińskiego i wydany w r. 1846. — Ariosta Orland Szalony w przekładzie Piotra Kochanowskiego po raz pierwszy częściowo wydany w r. 1799 przez Jacka Przybylskiego, ukazał się w całości teraz dopiero. Utwory Franciszka Petrarki częściowo tłomaczyli: Dobkiewicz, Felicyan Faleński, Aleksander Groza, Ignacy Hołoniewski, Jan Nepomucen Jaśkowski, Bohdan Zaleski i inni. — Boccacia Decameron tłomaczył Władysław Ordon. — Macchiavelli’ego Traktat o księciu Antoni So-
twiać się z pisarzami w Polsce nieznanymi, nowatorami «zaliczanymi w ojczyźnie do drugorzędnych pisarzy» może właśnie przez niesprawiedliwość i kołtuństwo, — w sposób tak krótki i węzłowaty, jak to czyni S. Przybyszewski. Jeden to «wpół-Francuz — wpół Irlandczyk» (nie rozumiem intencyi tej wiadomości, — czy to ma być zarzut, w razie, gdyby w istocie tak było?) «całemi garściami czerpiący z drugiej ręki», — drugi to «epigon Dostojewskiego», a trzeci poprostu nie wart nawet tyle, by Polak cokolwiek wiedział o jego istnieniu.
Z tak niebosiężnych naszych parnasów, (gdzie we własnej chwale zasiadamy), traktując «takiego Pascoli’ego», Stanisław Przybyszewski przyszedł jednakże do przekonania, że należy zasilić literaturę polską dziełem wartości istotnej — i oto, dzięki jego poparciu, posiedliśmy przekład Alraune Hansa Heinza Ewers’a. W przedmowie do tego utworu S. Przybyszewski, zapewnia, iż H. H. Ewers «odważył się zstąpić w czeluście duszy ludzkiej, obtłuc fikcyjnego bałwana, w którym literaci każą widzieć «człowieka» z grubej warstwy bibuły» i t. d. Nie mam chęci szacowania «tworu» H. H. Ewersa. Znamienną jest rzeczą, iż pomysł takiego ersatz-człowieka powstał w środowisku wszelakich Ersatzów-namiastków, «zrodził się w mózgu» pisarza, kroczącego «śladem starych dyabologów». Parafia polska zniesie poczciwie ów pomysł niemiecki, strawi i taki Ersatz, a ten i ów z parafian w tajemnicy przed sąsiadami skwapliwie zapuszczać się będzie w owe «czeluście duszy ludzkiej». Chodzi tu o inną